niedziela, 27 października 2013

Filmy o filmach - mój nowy cykl filmowy

Dwa lata temu, w ramach działalności koła naukowego indologii UW, przepchnęłam swój autorski projekt - cykl "filmy z południa Indii". Mniej więcej raz w miesiącu pokazywałam jakiś film ze swojej kolekcji, poprzedzając go prelekcją. Wszystko odbywało się w warunkach dość kameralnych i studenckich, w mieszczącej się w piwnicy warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych klubojadalni Eufemia, gdzie dostałam do swojej dyspozycji prześcieradło rozpięte na ścianie w palarni, rzutnik i dobre głośniki. Projekt sprawiał mi wielką frajdę. Po pierwsze miałam nad nim całkowitą kontrolę i mogłam wybierać filmy według własnego widzimisię. Po drugie miałam bardzo dobrą publiczność. Przychodziło zazwyczaj kilka osób, ale za to szczerze zainteresowanych i samym filmem i tym co mam do powiedzenia, w tym całkiem sporo było ludzi spoza indologii. Nic więc dziwnego, że chciało mi sie robić kolejne pokazy oraz że po powrocie z rocznego stypendium chce tą działalność kontynuować.

Pomysłów na nowy cykl było kilka. Nie zdradzę, jakie nie zostały wybrane, bo prawdopodobnie jeszcze doczekają się realizacji w kolejnych latach. Propozycja "filmy o filmach" wygrała z jednego ważnego powodu - w 2013 roku kino indyjskie świętuje swoje setne urodziny. Trudno chyba o lepszą okazję do zorganizowania cyklu o takiej tematyce i o lepszy temat cyklu na uczczenie takiej okazji, prawda?

Pierwszy pokaz odbędzie się już w ten poniedziałek, 28 października o godzinie 18.30. Tak jak w zeszłym roku pokaz filmu poprzedzi moja pogadanka. Naszym gospodarzem znowu będzie klubojadalnia Eufemia. Z tym że awansowaliśmy z palarni do sali głównej, więc osoby co bardziej wrażliwe na dym papierosowy będą mieć w tym roku łatwiej. 

Tak wygląda plakat filmu, sklecony przeze mnie w mym ulubionym gimpie:


Nie będę póki co zdradzać jakie będą kolejne filmy, z resztą lista jeszcze nie jest zamknięta. Chciałabym jednak napisać nieco więcej o moim pomyśle na ten cykl.

Przy układaniu programu (na razie mam roboczo ustawione jakieś 3/4) kierowałam się następującymi kryteriami:

(1) Zgodność z tematem, co chyba dość oczywiste. Brałam pod uwagę tylko te dzieła, które opowiadają o sztuce filmowej. Im bardziej centralną część filmu stanowiły te kwestie, tym życzliwszym patrzyłam na niego okiem Jednak z drugiej strony nie mniej ważna była dla mnie

(2) różnorodność. Całkiem sporo tytułów, które są całkowicie poświęcone robieniu filmów, skreśliłam z listy, by zastąpić je innymi, w których głównym tematem jest coś innego, a filmy stanowią raczej tło. Wszystko po to, by nie pokazywać rzeczy zbyt do siebie podobnych, a zamiast tego zaprezentować zjawisko kina indyjskiego (w jego własnym obiektywie!) z możliwie różnych stron. W programie znajdą się zarówno filmy o robieniu filmów, jak i o ich oglądaniu, filmy o reżyserach, aktorach, scenarzystach, twórcach piosenek filmowych, a nawet krytykach filmowych i dziennikarzach, o postaciach i wydarzeniach historycznych i fikcyjnych, nieraz pomieszanych w ciekawy sposób w jednym dziele. Będą filmy bardzo pogodne i dość gorzkie, filmy spokojne i dynamiczne, filmy bardzo rozrywkowe oraz filmy artystyczne i wszystko co pomiędzy nimi. Mam nadzieję, że efekt przypadnie publiczności do gustu.

(3) "Poprawność polityczna". Zawsze namiętnie powtarzam i podkreślam, że na kino indyjskie składa się wiele różnych przemysłów filmowych (na pewno nie omieszkam po raz kolejny poruszyć tego tematu w prelekcji) i burzę się strasznie, gdy ktoś niby mówi o kinie indyjskim w ogóle, a tak naprawdę ogranicza się do jednej kinematografii (którą najczęściej jest tzw. Bollywood). Dlatego było dla mnie bardzo ważne, by w moim cyklu, który ma ambicje pokazywać jakiś motyw w kinie indyjskim, swojego przedstawiciela miało jak najwięcej ośrodków przemysłu filmowego. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w programie znajdą sie filmy w siedmiu różnych indyjskich językach. To i tak niezbyt dużo, ale o innych po prostu nie zdobyłam informacji.

Nie zwracałam natomiast w ogóle uwagi na rzeczy takie jak:

(1) metryczka - dwa lata temu starałam się pokazywać wyłącznie filmy względnie nowe. Tym razem zrezygnowałam z tego kryterium i w programie znajdą się (prawdopodobnie) dwa klasyczne, czarno-białe filmy. Oba bardzo dobre i ważne, mam nadzieję, że się spodobają.

(2) długość - film trwa tyle, ile trwa, koniec, kropka. Nie bawiłam się w wyszukiwanie dzieł jak najkrótszych, zakładając, że publiczność to nie dzieci, które zaczną się wiercić i kwękać, jeśli muszą siedzieć w jednym miejscu dłużej niż półtorej godzinki. Jako ciekawostkę jednak podam, że najdłuższy film, jaki na razie włączyłam do programu ma 2 godziny i 40 minut i jest jak na razie jedynym, który tak znacząco przekracza wartość dwóch godzin. Inauguracyjne Hariśćandraći Factory trwa około godziny i czterdziestu pięciu minut i nie jest nawet filmem najkrótszym, który chcę pokazać.

(3) piosenki - zachodnia publiczność często ma z nimi straszne kłopoty, których nie potrafię zrozumieć. W końcu piosenka jest takim samym sposobem wyrazu artystycznego jak każdy inny i dobry twórca potrafi za jej pomocą zdziałać cuda. Oczywiście piosenka i towarzyszący jej teledysk mogą być złe i od czapy, ale przy zachowaniu wszelkich innych kryteriów wymienionych powyżej, miałam na uwadze i to, by nie pokazywać filmów złych. Znów w ramach ciekawostki - bardzo wiele filmów w cyklu nie będzie mieć ani jednej piosenki, ale to nie dzięki moim staraniom, lecz dlatego, że wszechobecność muzycznych wstawek w filmach indyjskich jest bajką wyssaną z palca.

1 komentarz: